ŁÓDŹ KALISKA: Klasycy Absurdu

Film dokumentalny „Łódź Kaliska. Klasycy absurdu” przedstawia zbiorowy portret jednej z najwybitniejszych grup artystycznych – Łódź Kaliska, działającej w Polsce nieprzerwanie od 44 lat. Wiecej ponizej.

Film dokumentalny „Łódź Kaliska. Klasycy absurdu” przedstawia zbiorowy portret jednej z najwybitniejszych grup artystycznych – Łódź Kaliska, działającej w Polsce nieprzerwanie od 44 lat.

Całość opiera się na aktualnych zdjęciach oraz na materiałach archiwalnych z udziałem artystów Łodzi Kaliskiej oraz osób bezpośrednio lub pośrednio związanych z ich życiem zawodowym oraz osobistym. Osią całego filmu są niezwykle bogate archiwalia, zarówno fotograficzne, jak i filmowe z 44-letniej działalności Łodzi Kaliskiej, dopełnione współcześnie zrobionymi wywiadami z członkami grupy oraz fragmentami aktualnie realizowanych działań artystycznych grupy.

Film „Łódź Kaliska. Klasycy absurdu” to także podróż po niezwykłym i jakże bogatym krajobrazie życia artystycznego Polski, poczynając od lat 70., a skończywszy na latach współczesnych. Bohaterami filmu są twórcy i członkowie Łodzi Kaliskiej, nieustannie pełni energii, światowej rangi artyści, którzy – pomimo różnych zawirowań w historii kraju – pozostali wierni i konsekwentni sztuce, którą z takim sukcesem uprawiają. Dzięki temu filmowi widz ma możliwość przyjrzenia się bohaterom filmu, artystom Łodzi Kaliskiej, w różnych sytuacjach i to nie tylko zawodowych, ale także życiowych. Dla reżysera jest to film po części o przyjaciołach, z którymi od lat 70. łączy go pasja do fotografii, sztuki oraz swoiste poczucie humoru i wzajemne zaufanie.

Jest to film pigułka, który bez wątpienia przyczyni się do lepszego poznania działań artystycznych Łodzi Kaliskiej, a także rozpoczęcia u każdego widza rozważań na temat kondycji sztuki jako takiej i jej wpływu na kształtowanie człowieka i jego osobowości. Nie jest to jednocześnie tzw. „laurka filmowa dla Łodzi Kaliskiej”, ale film, gdzie w samych wypowiedziach bohaterów filmu lub osób z jego otoczenia opowiedziana została ich historia w sposób otwarty, szczery i bez cenzury. Widz ma również okazję poznać opinie o sztuce tworzonej przez Łódź Kaliską, wypowiedziane przez wybitnych znawców historii sztuki, takich jak np. dr hab. Anda Rottenberg, prof. Maria Poprzęcka czy prof. dr hab. Ewa Nowina-Sroczyńska. Szczególny nacisk kładziony jest na wykorzystanie materiałów archiwalnych do tej pory nigdy wcześniej niepokazywanych. Kreatywna animacja stanowiąca artystyczny łącznik powyższych elementów filmu stanowi bardzo istotny element koncepcji filmu oraz wnosi do niego dodatkowe elementy humoru i refleksji. Wyjątkowa muzyka dopełnia treści filmu.

Scenariusz mojego filmu dokumentalnego opiera się na aktualnych zdjęciach oraz na materiałach archiwalnych z udziałem głównych bohaterów filmu, członków grupy artystycznej Łódź Kaliska oraz osób bezpośrednio lub pośrednio związanych z działalnością tej grupy.

Osią całego filmu są filmowane kilkakrotnie zarówno w przestrzeni łódzkich kawiarni jak i wirtualnie tzw. zebrania grupy – czyli osobliwe rozmyślania zarówno o sztuce w ogóle, jak i o konkretnych planach na najbliższe tygodnie czy miesiące. Zebrania Łodzi Kaliskiej to swoista lekcja sztuki, podczas której członkowie tej grupy artystycznej zabierają nas do świata, który jest im bliski. Jest to świat, którym chcą się podzielić z odbiorcami i wielbicielami tworzywa, w którym „rzeźbią”, umiejętnie przeplatanego z rzeczywistością zarówno ekonomiczną i polityczną miasta Łodzi i kraju, w którym tworzą i w którym tak konsekwentnie realizują się przez ostatnie 44 lata.

Film, który proponuję, to podróż po niezwykłymi jakże bogatym życiu piątki artystów, członków tworzących od dziesiątek lat grupę artystyczna Łódź Kaliska. Widz będzie miał szansę zobaczenia bohaterów filmu w różnych sytuacjach i to nie tylko zawodowych, ale także i życiowych. Działalność tej pełnej energii, europejskiej rangi utalentowanej grupy artystycznej nie jest pozbawiona kontrowersji czy konfliktów z przedstawicielami władzy czy też z krytykami sztuki, z których to konfliktów – jak do tej pory – wychodziła zwycięsko.

Jestem przekonany, że film „Łódź Kaliska. Klasycy absurdu” bez trudu znajdzie widza i zainteresuje przedstawicieli każdej generacji i to nie tylko tych, którzy interesują się sztuką: ludzi średniego i starszego pokolenia oraz młodych.

Chciałbym, żeby proponowany film nie zostawił widza obojętnym.

Adresuję ten film zarówno do tych widzów, dla których Łódź Kaliska jest mało rozpoznawalną grupą artystyczną, jak również do tych, którzy – jak ja – znają ich wyjątkową twórczość, a teraz będą mogli uzupełnić ten wizerunek o obraz filmowy, skupiający się na ich wrażliwości, bystrym obserwowaniu rzeczywistości, na którą reagują często kontrowersyjną ripostą.

Wierzę, że film zainteresuje zarówno Polaków, jak i widzów poza granicami Polski, ponieważ Łódź Kaliska – dzięki swoim wystawom, happeningom i nagrodom – jest grupą artystów światowego formatu. Świadomość, że film posiada tak ogromną siłę i potrafi „zmienić świat”, jest jednym z najważniejszych powodów, dla których praca nad filmem dokumentalnym jest dla mnie ekscytującym i wartym poświęcenia zajęciem. Filmy, których realizowania się podejmuję, są niekiedy trudne, a tematy drażliwe i kontrowersyjne i niejednoznaczne. Dobrze, jeśli są niepokojące, gdyż wierzę w niepokój, który buduje i który zapobiega konfliktom. Mam nadzieję, że „Łódź Kaliska. Klasycy absurdu” będzie filmem, który przyczyni się do rozpoczęcia u każdego widza rozważań na temat kondycji człowieka w świecie, tego, co w życiu ważne i co nas kształtuje.

Filmowanie to też wielka przygoda i to, co jest najbardziej pasjonujące w pracy dokumentalisty, to jest nieoczekiwane znalezisko. Od początku pracy nad tym filmem byłem przekonany, że przy pomocy kamery odkryję niezwykle interesujące i do tej pory nieznane historie związane z życiem bohaterów filmu. Widz oceni, czy mi się udało.

Na pewno film ten nie będzie tzw. „laurką dla znanych artystów”, ale esejem filmowym, gdzie w samych wypowiedziach członków grupy Łódź Kaliska lub osób z jej otoczenia opowiadamy historie jej życia w sposób otwarty, szczery i bez cenzury. Jestem przekonany, że film „Łódź Kaliska. Klasycy absurdu” stanie się ważnym
filmem zarówno o sztuce, jak i odważnych, niezwykle pracowitych i często bezkompromisowych artystach.

Film jest po części oparty na scenach kręconych metodą „direct cinema”, formalnych wywiadach oraz na wybranych archiwalnych materiałach filmowych i fotograficznych, dostępnych w archiwach filmowych i zbiorach prywatnych na całym świecie. Istotnym elementem filmu jest kreatywna animacja, którą z takich powodzeniem wykorzystałem w kilku moich ostatnich filmach, takich jak: „Martwa natura” czy „Karski i władcy ludzkości”. Największym wizualnym wyzwaniem przy pracy nad tym filmem było połączenie prac Łodzi Kaliskiej z pracami animatorów w ten sposób, żeby kreacyjna animacja nie konkurowała z pracami ŁK, żeby była im podporządkowana i je w sposób twórczy uzupełniała. Jest to temat bardzo spójny z moją rozprawą doktorską „ANIMOWANY DOKUMENT, CZYLI EFEKTYWNE FORMY ŁAMANIA REGUŁ W FILMIE DOKUMENTALNYM”, którą obroniłem w czerwcu 2019 r. w łódzkiej szkole filmowej oraz z książką o tym samym tytule, której premiera odbyła się w styczniu 2023 w Muzeum Kinematografii w Łodzi. Fotografie i video włączone do filmu zostały bardzo dokładnie wybrane spośród źródeł archiwalnych, ale także prywatnych zbiorów Łodzi Kaliskiej. W filmie „Łódź Kaliska. Klasycy absurdu” znalazły się także fragmenty mojego filmu „Płonący facet”, który wyprodukowałem w 2006 roku z członkami Łodzi Kaliskiej na pustyni w stanie Nevada. Szczególny nacisk położyłem na wykorzystanie materiałów archiwalnych do tej pory nigdy wcześniej niepokazywanych.

Sławomir Grünberg

Reżyseria/Zdjęcia/Koprodukcja:
Sławomir Grünberg

Scenariusz:
Sławomir Grünberg

Montaż:
Cezary Kowalczuk

Muzyka:
Wojciech Lemański

Producent:
Barbara Grünberg,
Fundacja LOGTV Films Polska

w koprodukcji z
Jackiem Franasikiem – MAX WELT ENTERTAINMENT,
EC1 – Miasto Kultury
Kantor Sztuki
LOGTV, Ltd.

Post produkcja:
COLORPRO Agata Sterczewska

Animacja:
Kat Garstka, Mikołaj Kula w konsultacji z Tomem Niedźwiedziem

• Sławomir Bit
• Małgorzata Błaszczyk
• Małgorzata Kapczyńska-Dopierała ‚Pynio’
• Jacek Franasik
• Marek Janiak
• Anna Krawczyk
• Andrzej Kwietniewski “Kwiecień”
• Joanna Łopat
• Zofia Łuczko
• Maria Poprzęcka
• Anda Rottenberg
• Adam Rzepecki
• Ewa Nowina-Sroczyńska
• Leokadia Szymańska
• Andrzej Świetlik
• Andrzej Wielogórski “Makary”

RECENZJE I ARTYKUŁY

„Łódź Kaliska. Klasycy absurdu”
Jana Hartman
11 czerwca 2023

Na festiwalu hipisów w USA bohaterowie tego filmu robili kiedyś furorę. Dziś mają szansę na drugi amerykański sukces – za sprawą wyjątkowego filmu Sławomira Grünberga, dwukrotnego zdobywcy nagrody Emmy dokumentalisty. 44 lata działalności artystycznej pięciu fotografów, malarzy i performerów przyniosły plon obfity, zabawny i imponujący zarazem. Ich sztuka, rozciągająca się od fotografii inscenizowanej, przez różnego rodzaju pastisze, po akcje parateatralne, to sztuka satyry w różnych odsłonach i „kategoriach wagowych”, od prostej zabawy po wyrafinowaną awangardę. Zaangażowana społecznie, postępowa, ale momentami nieco niejednoznaczna w sposobie poruszania wątków feministycznych.

Filmy o żyjących artystach bywają swego rodzaju narcystyczną retrospektywą ich twórczości, przeznaczoną głównie dla jej entuzjastów. „Łódź Kaliska. Klasycy absurdu” jest zupełnie inny. Nie ma narcyzmu, nie ma snobizmu; zamiast tego jest humor, wschodnioeuropejski koloryt i mądra, nieskrępowana refleksja o sztuce z ust inteligentnych i dowcipnych artystów oraz wybitnych akademickich historyków sztuki. Perfekcyjny montaż, porywająca animacja i fenomenalna muzyka sprawiają, że ten dość długi dokument można obejrzeć bez chwili znudzenia czy nawet odwrócenia uwagi.

Grupa artystów-performerów, surrealistycznych artystów wizualnych i mock-satyryków, działająca od lat 70. popularna w swojej ojczyźnie, czyli komunistycznej Polsce, żartobliwie nazywanej „najszczęśliwszym barakiem” w bloku wschodnim, a także w postkomunistycznej, demokratycznej Polsce lat dziewięćdziesiątych. Warto ich poznać i warto poznać późny PRL (wraz ze wspaniałym okresem „Solidarności” 1980/81) i wczesną Rzeczpospolitą widzianą ich oczami. Czasem tragiczna, czasem zabawna – Polska była kolebką rewolucji, która wybuchła w pamiętnym roku 1989.

Tak naprawdę widziany z perspektywy Europy Zachodniej czy Ameryki Północnej świat „za żelazną kurtyną” wydawał się bardzo odległy i obcy, choć nie egzotyczny. Czasem budziła fascynację jakimś rzekomym połączeniem zacofania, autorytaryzmu i postępowych idei. Jednak uwaga, a czasem podziw zachodnich odbiorców skierowana była przede wszystkim na ZSRR, mocarstwo, które budziło prawdziwy szacunek. Tylko nieliczne zjawiska docierały na Zachód z krajów satelickich tego imperium, a na masową skalę głównie filmy z czeskiej i polskiej wersji „nowej fali”. A przecież tyle się tu działo! A Polska była w tej szczególnej i wygodnej sytuacji, że cenzura była o tyle łagodniejsza niż w innych tzw. krajach komunistycznych. „Łódź Kaliską. Klasycy absurdu” można postrzegać jako komfortowy spacer po świecie schyłkowego reżimu komunistycznego, w którym ludzie mogą być – mimo wszystko – wolni i radośni.

W działaniach grupy Łódź Kaliska jest radość i spontaniczność slapsticku. Film Grünberga swoją dowcipną formą doskonale oddaje ten nastrój. Każdy, kto go obejrzy, wychodzi z seansu w lepszym nastroju i z większym dystansem do świata. Ulotna praca pięciu artystów została uchwycona i upamiętniona w najfajniejszy sposób, o jakim mogli marzyć.

Łódź Kaliska Jest Kobieta
Bogdan Sobieszek, Kalejdoskop Kulturalny
16 czerwca 2023

Reżyser Sławomir Grünberg zdołał ogarnąć (bo jednak nie okiełznać) żywioł z natury swojej nieprzewidywalny, który karmi się kpiną, rozsadzaniem form i konwenansów. Stworzył portret, ujmując w ramy brykających szalonych artystów (rama obrazu jest tu dominującym motywem wizualnym). Film „Łódź Kaliska. Klasycy absurdu” opowiada o grupie przyjaciół artystów jak o zespole rockowym. Zresztą porównywani są do Rolling Stonesów nie tylko dlatego, że od blisko półwiecza nieprzerwanie tworzą swój artystyczny świat na opak. Często bowiem tym działaniom towarzyszy aura skandalu.

Grünberg nadał filmowi formę chronologicznie uporządkowanej opowieści o genezie i działalności grupy artystycznej Łódź Kaliska. Jej strukturę wyznaczają kolejne projekty od schyłku lat 70. XX wieku do dziś. Źródłem są sami artyści: Marek Janiak, Andrzej Świetlik, Adam Rzepecki i Andrzej „Makary” Wielogórski (przez kadry przewijają się Andrzej Kwietniewski, który opuścił grupę w 2010 roku, i Sławomir Bit, który dołączył). Do kamery wypowiadają się również ekspertki (m.in. Maria Poprzęcka, Anda Rottenberg, Ewa Nowina-Sroczyńska). Wspominają Muzy, czyli przyjaciółki, współpracownice, uczestniczki akcji artystycznych. W ten niemal nieprzerwany potok słów włączają się animacje, które są wizualnym komentarzem, uzupełnieniem tego, o czym jest akurat mowa, albo stanowią oprawę materiałów archiwalnych.

Ten narzucony plan stanowi system punktów orientacyjnych w chaosie idei, obrazów, emocji. Służy czytelności i klarowności podstawowej, związanej z faktami, płaszczyzny przekazu. Równie prawdziwy jest klimat zgrywy, anarchii i obsceniczności, który do filmu wnieśli sami bohaterowie oraz ich twórczość. Reżyserowi, który jednocześnie realizował zdjęcia, zapewne nie było łatwo z jego imperatywem pilnowania dyscypliny, wymaganej w produkcji filmowej, choć przecież zna się z chłopakami od czasu swoich studiów w Szkole Filmowej w Łodzi. Jednak postanowił zachować w montażu kadry zwłaszcza z udziałem Janiaka, które unieważniają oficjalność i sztuczność sytuacji wywiadu filmowego, powodując, że relacje widzów z bohaterami są bardziej bezpośrednie. Takim zabiegiem naturalizowania jest wprowadzenie przez reżysera wątku zebrań jako ramy opowieści, rodzaju przerywników, chwili oddechu w natłoku informacji, analiz i interpretacji. To żartobliwe miniscenki, w których Janiak, Świetlik i Makary wymyślają film o Łodzi Kaliskiej – podrzucają absurdalne pomysły i wszystko zapisują w notatniku. Takie zachowanie jest charakterystyczne dla wielu działań Łodzi Kaliskiej w przestrzeni publicznej, można powiedzieć: stały punkt programu. Staje się nim również poniekąd film Grünberga, zawłaszczony przez naznaczoną absurdem energię członków grupy.

Stylistyczną jednorodność obrazu zachowują fragmenty animowane autorstwa Kat Garstki oraz Mikołaja Kuli (w konsultacji z Tomaszem Niedźwiedziem, który współpracował z Grünbergiem przy poprzednich jego filmach). Utrzymane w estetyce pop-artu ruchome obrazki przypominające często produkcje spod znaku Monty Pythona czy film „Yellow Submarine” The Beatles świetnie pasują do dziwacznych zachowań bohaterów opowieści, w przyjazny sposób je rozbrajają, a jednocześnie urozmaicają narrację. Są ze świata Łodzi Kaliskiej, bo też nierzadko przetwarzają charakterystyczne dla niej motywy i obrazy. Ze świata Łodzi Kaliskiej, choć bardziej w sensie metaforycznym, jest również znakomita muzyka Wojciecha Lemańskiego. Łódzki kompozytor, doskonale czujący klimat groteski i absurdu, sztuce Łodzi Kaliskiej dopisał adekwatną ścieżkę audio. Tym samym nadał tej twórczości kolejny wymiar. Zagrało to razem tak dobrze, jakby Lemański również należał do kolektywu. Muzyka łącząca różnorodne style i podejścia – od dynamicznego humorystycznego electro, przez jarmarczne walczyki, po rockowe bębny z jednej strony i orkiestrowe marsze, heroizm i lirykę z drugiej. Dźwięki znakomicie wpisują się w obraz, ironicznie kontrastując lub do przesady wyolbrzymiając wymowę prezentowanych scen i słów. Przekaz zyskał dodatkową energię i tempo, godne artystycznego żywiołu, którego dotyczy. I proszę – choć może trudno to sobie wyobrazić – zobaczyliśmy Łódź Kaliską z turbo doładowaniem.

Film Sławomira Grünberga jest jak wygłoszony z przymrużeniem oka wykład monograficzny. Tu nawet ekspertka prof. Maria Poprzęcka mówi z ironicznym (?) uśmiechem tak, że nie jesteśmy pewni, czy całkiem serio. Ale tylko w ten sposób film może dać widzom szansę doświadczenia (i przybliżyć do zrozumienia) tego, czym jest fenomen Łodzi Kaliskiej. Artyści są wciąż aktywni i nie myślą o emeryturze. Film jest nie tylko przypomnieniem ich przeszłych projektów, ale zapowiedzią kolejnych, inspirowanych coraz bardziej skomplikowaną polską współczesnością. Oglądamy ich w działaniu – prowokującym, przesadnym w gestach i słowach, często wywołującym u odbiorcy poczucie zażenowania czy dezorientacji. Przeważnie jednak potrafią z tego chaosu pozbawionego treści, pustej zgrywy bez pomysłu, totalnej rozpierduchy wygenerować metaforyczny, przewrotny komunikat, zjadliwy komentarz do społecznej rzeczywistości.

Ta – jak to określiła w filmie prof. Ewa Nowina-Sroczyńska – karnawalizacja w wykonaniu artystów Łodzi Kaliskiej ma swoje granice. Kpina, prowokacja i negacja kończą się, gdy świat odmawia im znaczenia, należnego szacunku. Z pewnym zaskoczeniem konstatujemy, że ich również dotyczy głęboko ludzka potrzeba akceptacji i bycia docenionym. Skandaliści chcą być traktowani serio, chcą mieć dostęp do artystycznych salonów. Choć po latach – mam wrażenie – dużo zmieniło się na lepsze: w prestiżowych salach odbyły się retrospektywy ich twórczości, stali się klasykami, do dziś czują się niezrozumiani i pominięci, choćby przez mecenasów. Z goryczą przyznają, że swoje projekty zrealizowali za własne pieniądze. W filmie Grünberga pojawia się Jacek Franasik – pierwszy w historii grupy sponsor, będący jednocześnie koproducentem „Łodzi Kaliskiej. Klasyków absurdu”.

Niezrozumienie artystów Łodzi Kaliskiej dotyczy przede wszystkim ich stosunku do kobiet. Na twórczość grupy można spojrzeć jako na niekończący się dialog z feminizmem. – Kobieta jest czymś najpiękniejszym na świecie – deklaruje na początku filmu Marek Janiak. Nikogo jednak, kto zetknął się z pracami Łodzi Kaliskiej, nie dziwią zarzuty o instrumentalne traktowanie kobiet, turpistyczne ukazywanie kobiecego ciała, uczynienie fetyszu z dużych piersi. Wiele projektów wykorzystuje kobiecą nagość – m.in. fotografie inscenizowane, nowe wersje klasycznych obrazów (Muzzeum Łódź Kaliska 1997–2002), „Uskrzydlona orlica”, czyli naga kobieta wkomponowana w polskie godło wykorzystana na okładce „Playboya” (2004), projekt „Niech sczezną mężczyźni” (2009), w którym typowo męskie zawody wykonuje tłum nagich kobiet, czy film zrealizowany przez Grünberga w 2006 na pustyni w Nevadzie („Płonący facet”), gdzie artyści dyrygują setkami nagich cyklistek. Jakby temu na przekór kobiety chętnie współpracują z Łodzią Kaliską, w filmie poza Franasikiem występują same panie, tylko one komentują i wspominają (tylko dobrze). Na koniec prof. Maria Poprzęcka w obronie artystów, jakby definitywnie unieważniając zarzuty, stwierdza, że Łódź Kaliska w swoich akcjach, zdjęciach i filmach „współodczuwa podmiotowość i sprawczość” kobiety, że Łódź Kaliska jest kobietą.

Życie dopisało zapewne nieostatnie post scriptum do filmu Grünberga. Po premierowej projekcji w Łodzi w czerwcu 2023 siedząca w pierwszym rzędzie pani zapytała artystów, dlaczego kobiety budujące drogę w ich projekcie „Niech sczezną mężczyźni” są nagie oraz dlaczego w składzie grupy nie ma żadnej kobiety (nie mam pewności, czy nie była to podstawiona osoba). Marek Janiak odpowiedział: „Skoro nie było tam mężczyzn, nie musiały być ubrane. Dlaczego nie ma w składzie grupy kobiety? My sami mamy w sobie dużo pierwiastka kobiecego”.

Premiera filmu dokumentalnego poświęconego grupie artystycznej Łódź Kaliska. Nie ma Łodzi bez Łodzi Kaliskiej
Dariusz Pawlowski, Dziennik Łodzki
June 9, 2023

Grupa artystyczna Łódź Kaliska doczekała się pełnometrażowego filmu dokumentalnego poświęconego swojej twórczości. Ważnego i niezwykle potrzebnego.

Film „Łódź Kaliska: Klasycy absurdu”zrealizował wieloletni przyjaciel członków grupy, ceniony reżyser, producent i operator filmów dokumentalnych, Sławomir Grünberg. A skoro to film „przyjacielski”, produkcja przepełniona jest życzliwym, ciepłym, szlachetnym spojrzeniem na fenomen grupy i jej już 44-letnią historię, dostrzegającym przyczyny wszelkich perturbacji związanych z działalnością Łodzi Kaliskiej w tzw. czynnikach zewnętrznych, nie zaś w postępowaniu i wyborach poszczególnych członków, jak to się dziś mówi, kolektywu.

Znakomity formalnie (artysta wykorzystuje liczne archiwalia oraz błyskotliwe animacje Kat Garstki), świetnie zmontowany film, wzbogacony fenomenalną muzyką łodzianina Wojciecha Lemańskiego, ogląda się z niekłamaną przyjemnością, delektując tym, jak wiele udało się w tym przedsięwzięciu pomieścić – przy poczuciu, z jak znaczących elementów świadomie zrezygnowano… Zachowana chronologia zdarzeń, przy możliwości spojrzenia z dystansu na kolejne etapy działalności grupy powodują, iż z każdą przywołaną tu opowieścią można upajać się pomysłowością, oryginalnością i nieustanną świeżością spojrzenia artystów Łodzi Kaliskiej na rzeczywistość i jej relacje ze sztuką.

W produkcji wspominają swoje działania i wskazują na ich ówczesny kontekst prawie wszyscy członkowie grupy, całość wzbogacają opinie znawców historii sztuki, jak dr hab. Andy Rottenberg, prof. Marii Poprzęckiej czy prof. dr hab. Ewy Nowiny-Sroczyńskiej. Nie brakuje legendarnych muz Łodzi Kaliskiej i słynnych miejsc z grupą związanych, jak Strych w kamienicy przy ulicy Piotrkowskiej 149, czy eksponujący prace grupy pub Łódź Kaliska przy ulicy Piotrkowskiej 102, w którym wielu niezmiennie czuje się jak w domu.

Film celnie podkreśla obranie przez artystów Łodzi Kaliskiej – w jakiejś części zdeterminowane wyrzuceniem ich w roku 1979 już z pierwszego pleneru, w którym uczestniczyli, w Darłówku, w trzecim dniu jego trwania – własnej twórczej drogi i konsekwentne płynięcie pod prąd oficjalnie wspieranym nurtom sztuki. Pozwoliło to zbudować absolutnie wyjątkową artystyczną strategię, przekłuwać balony ideologicznej i obyczajowej powagi, jednocześnie narażać się kolejnym grupom – od patriotów po feministki. I jedynie podjęte w filmie usilne tłumaczenie się ze swoich działań tym ostatnim powoduje, że moc odporności twórców – którzy przekonywali, iż „piersi to natura reszta to industrializacja” – na obowiązujące narracje współczesności nieco się osłabia i zostaje postawiona pod ścianą.
„Łódź Kaliska: Klasycy absurdu” to film niezwykle ważny i bardzo potrzebny, bo nie tylko sankcjonuje członków grupy już jako klasyków, w kapitalnej i dostępnej dla różnych widzów formie zachowuje ich dokonania, ale też będzie dla wielu odkryciem. Do pewnego stopnia przyznał to sam Sławomir Grünberg, mówiąc: – Wydawało mi się, że śledząc działalność artystyczną Łodzi Kaliskiej przez ponad 40 lat, mam dobry wgląd w to, co oni stworzyli. Okazało się jednak, że myliłem się, gdyż istnienia niektórych prac w ogóle nie byłem świadomy, a inne znałem zaledwie powierzchownie.

Oficjalna premiera filmu odbyła się na 63. Krakowskim Festiwalu Filmowym, w Łodzi obraz pokazało kino Charlie. Teraz przed produkcją wędrówka przez rozmaite festiwale i pokazy w prestiżowych salach. Producentka filmu, Barbara Grünberg zapowiada, że jej marzeniem jest zaprezentowanie obrazu na biennale w Wenecji. I jest to jak najbardziej właściwe miejsce dla Łodzi Kaliskiej.

Zdjęcia

Wspieraj niezależne filmy. Zrob donację tutaj.